czwartek, 10 grudnia 2020

CZEGO NIE WIEMY O MIKOŁAJU... część 2

Od epoki, w której żył św. Mikołaj, dzieli nas kilkanaście stuleci. To wystarczająco długi czas, by wiele wydarzeń z życia świętego uległo zapomnieniu. Dziś wiedza o nim jest mieszaniną faktów historycznych i legend. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że nawet w fantastycznie brzmiących opowieściach o św. Mikołaju tkwi ziarno prawdy. To on nieustannie przekazuje nam jedną, zawsze aktualną ideę, przypomina o potrzebie ofiarności wobec drugiego człowieka.

Jak to się stało, że Mikołaj, ze szczupłego, ciemnoskórego Świętego zmienił się w okrągłego staruszka z białą brodą i pulchnymi policzkami? Stał się ikoną kultury pop, najbardziej znanym i uniwersalnym świętym, a także najbardziej świeckim świętym. Różne kultury, różne kraje nadały mu przeróżne imiona, ubrały w czerwone szaty i stworzyły wokół jego postaci własne historie i legendy.

Cały ten proces zaczął się w XIX wieku za sprawą pisarzy, poetów, ilustratorów, a na dobre rozkręcił w XX wieku. Skąd wziął się zatem święty Mikołaj przypominający czerwonego krasnala, z reniferem, który nie ma też wiele wspólnego z postacią świętego?

Na wygląd świętego Mikołaja miał wpływ m.in. amerykański karykaturzysta, Thomas Nats. W  1863 roku w magazynie "Harpers Weekly" opublikował rysunek Świętego Mikołaja, ubranego w amerykańską flagę i trzymającego lalkę imieniem Jeff. Był to czas wojny secesyjnej i w ten sposób rysownik odwołał się do aktualnej sytuacji politycznej.  Nats wzorował się na wizerunku Mikołaja z wiersza "Noc Wigilijna" Clementa Clarke’ Moore’a z 1822 roku, gdzie po raz pierwszy opisany został nie jako postać duchowna, ale rubaszny człowiek w futrze, palący fajkę. Thomas Nast stał się w USA kimś w rodzaju oficjalnego rysownika św. Mikołaja.

Choć prawdziwy święty Mikołaj pochodził z rejonów obecnej Turcji, jako jego ojczyznę podaje się dziś Finlandię, a dokładniej jej najbardziej wysunięty na północ region – Laponię. Legendę o fińskim adresie Świętego stworzył słynny w Finlandii prezenter radiowy, zwany Wujem Markusem. To on umieścił Mikołaja na górze Korvatunturi, przy granicy z Rosją. Korvatunturi, czyli „Wzgórze-Ucho”, miało według Markusa Rautio wysłuchiwać świątecznych życzeń i to właśnie stąd Mikołaj ruszał w świat, by je spełniać. Jednak po 1940 r., po wojnie fińsko-sowieckiej, wzgórze stało się punktem granicznym, a Mikołaja „przeprowadzono” do Rovaniemi. W latach 80. powstała tu jego wioska.

Fiński Mikołaj, różni się od wizerunku, który rozpowszechniła kultura zachodnia - mieszka bowiem na biegunie północnym, wchodzi do domu po kryjomu przez komin, zamiast przez drzwi, a do sani zaprzęga latające renifery.

Święty Mikołaj wędruje po całym świecie, ale w Holandii robi to w wyjątkowo oryginalny sposób. Przybywa tu bowiem nie w saniach ciągniętych przez renifery, ale – jak na kraj żeglarzy przystało – przypływa na łodzi. I to nie sam, ale z liczną grupą pomocników, kolorowo ubranych, postaci o czarnych twarzach, tzw. Czarnych Piotrusiów (Zwarte Piet), towarzyszy mu także biały koń o imieniu Schimmel. W tradycji holenderskiej pojawia się Mikołaj, zwany  Sinterklaasem, ubrany w szaty biskupie. Rozdaje on upominki dzieciom, które muszą na to zapracować dobrymi uczynkami. Mieszkańcy Niderlandów nie ulegli wpływowi Ameryki i zachowali w tej tradycji to, co jest w niej najpiękniejsze. W Holandii jest to prawdziwe, cudowne  święto, wciąż w żywy sposób odnoszące się do historii tego kraju. Niderlanczycy przemieszali w nim bowiem to, co uniwersalne dla całego świata chrześcijańskiego (postać św. Mikołaja) z własnymi tradycjami. Mikołaj przebywa w Holandii od pierwszej środy po św. Marcinie (11 listopada) do 5 grudnia. 

Prawdziwą „eksplozją” popularności znanego dziś wizerunku świętego Mikołaja - Santa Claus była kampania reklamowa Coca-Coli z 1930r. Wtedy to już definitywnie w świadomości społeczeństwa utrwalił się obraz starszego, grubawego pana z białą brodą, ubranego w czerwony strój i w długiej, spiczastej czapce zakończonej pomponem. Pod tą postacią Mikołaj znany jest na całym świecie, popularności mogą mu pozazdrościć największe gwiazdy show-biznesu i celebryci. Dziś ten właśnie wizerunek Świętego Mikołaja jest niejako symbolem zimowych świąt.


Warto jednak czasami wspomnieć prawdziwego Świętego Mikołaja, biskupa Miry, ponieważ to właśnie od niego wszystko się zaczęło. O Mikołaju powstała niezliczona ilość filmów, które bawią, uczą i wzruszają kolejne pokolenia odbiorców.

Święty Mikołaj jest od prezentów. Ale przynosił je dzieciom jeszcze nie tak dawno jedynie  w dniu 6 grudnia. Natomiast w samo Boże Narodzenie pojawiała się inna postać. Był to Gwiazdor.

Jednak nie w każdym kraju to Mikołaj przynosi prezenty pod choinkę. W Rosji na przykład obdarowującym jest Dziadek Mróz, w Hiszpanii - Trzej Królowie, a we Francji - Pere Noel, Julemand w Norwegii i Babbo Natale we Włoszech. Co kraj to obyczaj -  jedni obchodzą Mikołajki i wyczekują pędzącego w saniach brodatego dziadka w czerwonym stroju, a inni (tak jest w niektórych regionach Polski) z niecierpliwością wypatrują Gwiazdora.

W Wielkopolsce, na Kujawach, Pałukach, a także na Warmii, Boże Narodzenie nazywano też popularnie Gwiazdką. Nazwa wywodzi się oczywiście od poszukiwania na niebie pierwszej gwiazdki, która jest sygnałem, że można już zasiąść do wieczerzy wigilijnej. Ta pierwsza gwiazdka ma zapewne związek z Gwiazdą Betlejemską, która prowadziła Trzech Króli do narodzonego właśnie Zbawiciela. Stąd również nazwa postaci roznoszącej prezenty.


Gwiazdor, oprócz worka z prezentami, miał rózgę na niegrzeczne dzieci. Nikt nigdy nie słyszał, żeby tej rózgi użył, ale miał. I zawsze w dziecięcym sercu budził się niepokój, czy za różne małe występki, o których rodzice nawet nie wiedzieli, nie dostanie się rózgą. No bo Gwiazdor, skoro wie, co przynieść w prezencie, to chyba wie wszystko?

Jak był ubrany Gwiazdor? Na pewno nie miał czerwonej czapy z pomponem, białej brody ani czerwonego kaftana. Była to postać ubrana w baranicę i futrzaną czapę, z twarzą ukrytą pod maską lub umazaną sadzą. Pierwowzorem Gwiazdora był bowiem wędrowny dziad. Dziad taki kojarzony był z żebrakiem, ale dziad to ktoś więcej niż żebrak. Dziadowie bardzo często byli śpiewakami. Pieśni dziadowskie były balladami o tematyce na poły religijnej, na poły obyczajowej. Wędrowny dziad stanowił w dawnym świecie jedno z niewielu źródeł informacji. Trudno w to uwierzyć, ale gdy nie było prasy, owi dziadowie właśnie byli „środkami przekazu”. Przynosili nowiny, opowiadali o różnych wydarzeniach: wojnach, kataklizmach, morderstwach itp. Ubranie Gwiazdora było więc raczej szare i zniszczone, jak to na wędrowca przystało… Gwiazdorowi często w pracy pomagała Gwiazdka lub Aniołek.

Współcześnie na skutek migracji oraz wpływu mass-mediów i działalności centrów handlowych, część mieszkańców naszego kraju porzuciło tradycję Gwiazdora na rzecz św. Mikołaja.

Nie zapominajmy jednak o najważniejszym, że to tylko taka tradycja związana z postacią dobrego biskupa, a prezenty tak naprawdę kupują i podrzucają kochający bliscy. Mimo tego święta te chcemy przeżywać i zachować w pamięci jako cudowne i pełne iluzji. Pielęgnujmy to co piękne i  nas łączy…

Ważna jest tradycja, dbanie o pewne niezmienne formy wspólnego życia.   Coś stałego, do czego się wraca jak do domu. Nie do mieszkania. Katarzyna Grochola

 
opracowano: na podstawie materiałów bibliotecznych i różnych stron Internetowych; grafika: Pinterest.pl